Iryna Zhyla
Podoba mi się mgła na dachu
PRACA LICENCJACKA
Podoba mi się mgła na dachu autorski komentarz do części artystycznej dyplomu

Część artystyczna dyplomu składa się z dwukanałowej instalacji wideo Podoba mi się mgła na dachu oraz cyklu zdjęć Badanie granic. Ekrany projekcyjne podzielone są na osiemnaście części. Czasem widzimy je wszystkie, często dynamicznie zamieniają się miejscami, niekiedy zastępuje je pełnowymiarowa projekcja (rozdzielczość 720x1080, HD, czas trwania 10:43, pętla). Cykl fotografii kolorowych składa się z 99 części. Są to wydruki cyfrowe, w rozdzielczości 240 dpi, 13x 9 cm każdy. Duży wpływ wywarła na mnie książka Jolanty Brach-Czainy Szczeliny istnienia (mój ulubiony moment - to ten z wiśnią). Autorka zwraca uwagę na codzienne rzeczy, które robimy bezrefleksyjnie - krzątanie się po domu, wyrzucenie śmieci, zmywanie naczyń czy mycie podłogi. Kiedy czytałam Szczeliny istnienia próbowałam wszystko robić świadomie. Zwracałam uwagę na rzeczy, których wcześniej nie zauważałam. Obserwowałam również osoby w moim otoczeniu i próbowałam je zrozumieć. Tak powstało kilka filmów, na których zarejestrowałam zwyczajne momenty. Film ze zlewem pokazuje proces kiedy na tydzień uwolniłam się od mycia naczyń i nawet nie próbowałam jakoś ich porządkować. Pozwoliłam chaosowi zapanować nad talerzami, kubkami, sztućcami i dopiero w czasie nagrywania filmu zaczęłam je układać. Następny film gdzie chodzę za ludźmi po porzuconych budynkach, gubię się wśród licznych pokoi, a potem znów odnajduję drogę, widząc znajome sylwetki. Rejestruję jak obserwowane przeze mnie osoby poruszają się, jakie wybierają drogi. Badam ściany, podłogę w porzuconych miejsc, zastanawiając się co tam mogło się dziać na przestrzeni lat. Zapisuję fragmenty rozmów. Tytuł mojej pracy to właśnie krótka zarejestrowana wypowiedź mojego kolegi w języku rosyjskim “На крыше... Туман нравится”, co tłumaczy się na polski „odoba mi się mgła na
dachu. Eksplorowane przeze mnie, porzucone pomieszczenia przenoszą mnie do historii sztuki. Punktem kulminacyjnym mojej wideo instalacji jest nawiązanie do prac austriackiego artysty Rudolfa Schwarzkoglera Akcja nr 2. Teatr orgii Misteriów (1965). Na obrazie widzimy powtórzenie performansu. W pracy chciałam uzewnętrznić chaos, który panuje w moim życiu. Pokazuję, iż niektóre rzeczy powtarzają się raz po raz: zapętlone filmy, historia, sztuka, powtórzenie performansu. Uważam, że groteskowy wizerunek Rudolfa Schwarzkoglera z korkociągiem wkręcanym w głowę perfekcyjnie
odwzorowuje to, co się dzieję teraz nie tylko w moim życiu czy kraju w którym studiuję, w Ukrainie z której pochodzę, ale też na świecie. Coś wwierca się nam w głowę, historia powtarza się w kółko, nawet jeśli procesy polityczne przybierają inne formy. W mojej instalacji wideo są ruchy kuliste: wkręcającego się w głowę korkociągu, którym posługuje się „nowoczesny Schwarzkogler”, systemu wentylacyjnego na dachu, czy silnika i bębnów linowych w maszynowni. Praca przedstawia chaos, natłok myśli, atak paniki, w którym ciężko jest się skupić. Przedstawia też symbolicznie chorobę ciała i umysłu, gdzie ciało można porównać do porzuconego budynku, który kiedyś był pełen życia, a teraz stoi w zapomnieniu. Wieczorami staje się atrakcją dla grupy poszukiwaczy wrażeń. Ktoś wchodzi i niszczy, dewastuje to, co pozostało, ktoś przychodząc sprząta, szuka dla rzeczy nowych miejsc. Ludzie pojawiający się w filmach nie mają twarzy, tożsamości, tak, żeby każdy widz mógł znaleźć w nich coś znajomego, swojego a zarazem też coś obcego, bo przecież ciała bez głowy zidentyfikować się nie da. Drugą częścią artystycznej pracy dyplomowej są zdjęcia. W nich nawiązuję do prac japońskiego fotografa Nobuyoshi Arakiego Kinbaku. Badam w nich cielesność i swoje podejście do niej. Zmieniam obiekt obserwacji, gdyż Araki fotografował głównie kobiety, u mnie wiązane ciało, uprzedmiotowione jest męskie. W pierwszej części traktuję je jak obiekt, krępuję za pomocą lin, proszę o przyjęcie niewygodnych pozycji. W drugiej części mężczyznę traktuję zupełnie inaczej - nie ingeruję w niego, nie krępuję w żaden sposób, tylko obserwuję. Przyglądam się pieprzykom, siniakom i włosom.
Back to Top