Marta Karkut
licencjat








„Miłość kwitnie we mnie
Do podjęcia tego tematu zainspirowała mnie moja osobista relacja ze swoim ciałem. W życiu szarpały mną rozmaite emocje, a relacja z moim ciałem wyglądała jak dość wyboista droga. Przez długi czas młodsza wersja mnie zmagała się z poczuciem wstydu, obowiązkiem zasłaniania siebie z obawy przed oceną lub wyśmianiem ze strony innych ludzi. Ciążyło nade mną wtedy powtarzające się często w otaczającym mnie środowisku słowo: “Tak nie wypada”. Do utrzymywania się w mojej podświadomości takiego stanu rzeczy w tamtym okresie mojego życia motywowały mnie opinie ludzi, którzy o ciele wypowiadali się bardzo zdawkowo lub propagujących nadmierną skromność w imię uniknięcia jakichkolwiek komentarzy na temat ich wyglądu. Byłam skazana na patrzenie przez taki pryzmat pojmowania rzeczy w praktyce wszędzie w dość małym rodzinnym mieście, zaczynając na szkole, a kończąc na podwórku siedząc na murku na dworze ze znajomymi. Te wszystkie wydarzenia uformowały okres mojego nastoletniego braku akceptacji tego jak wyglądam.
Z czasem, kiedy zaczęłam stawać się bardziej dojrzałą emocjonalnie, dorosłą osobą, postanowiłam rozpocząć swoją drogę w odnowieniu relacji ze swoim ciałem. To co pomogło mi dojść do momentu pokochania siebie, były moje rosnące z czasem zainteresowania związane z biologią, zwłaszcza anatomią ludzką, częste przebywanie wśród natury, praktyki medytacji oraz zagłębianie się w różne filozofie religijne, czy to dobrze nam znanych w Europie wierzeń chrześcijańskich, a kończąc na wyznaniach wywodzących się z Azji takich jak Shintoizm czy w dużej mierze dla mnie Buddyzm. We wszystkich tych religiach doszukiwałam się często wzmianek o naturze jako rzeczy pięknej, posiadającej sferę duchową, w której człowiek może się wyciszyć, co bardzo do mnie przemawiało. Dla mnie ludzkie ciało jest wytworem natury, w którym można doszukiwać poczucia bezpieczeństwa, i akceptacji o charakterze uduchowionym. Moje zainteresowanie biologią nie tylko pomogło mi zrozumieć piękno ludzkiego ciała z perspektywy naukowej, ale i również z niego zaczęłam czerpać inspirację do tworzenia abstrakcyjnych dzieł, które łączą ze sobą ciało oraz nawiązania do np. komórek roślinnych. W moim przekonaniu ludzka anatomia i pojęcia biologiczne zaczęły być ze sobą spokrewnione. Ciało dla mnie w tym kontekście jest rośliną, posiadającą własną nietypową naturę.
To co jednak było według mnie największym przełomem w tej podróży, dzięki, któremu nabrałam innej perspektywy, był mój wyjazd do Czech, a tak dokładniej do Ostrawy w ramach programu Erasmus+. Podczas pół roku spędzonego za granicą przebywałam w gronie osób pochodzących z różnych krańców świata, przez co poszerzyły się moje horyzonty w percepcji pojmowania świata. W dużej mierze na moją zmianę wywarła wtedy mentalność Czechów w kwestii nagiego ciała oraz seksualności człowieka, które noszę ze sobą do dnia dzisiejszego. Przytoczone wcześniej przeze mnie wątki nie były dla tutejszych ludzi tematami tabu, mówiono się o nich dość swobodnie, w sposób otwarty, znormalizowano je, często nawet wplatano w nie elementy humoru. Posiadając także interakcje z innymi uczniami na tamtejszej uczelni artystycznej byłam zaskoczona, ile moich rówieśników podejmowało temat cielesności we własnych pracach, wykorzystując w tym często swoje własne ciało jako główne narzędzie w procesie tworzenia. Dzięki tym doświadczeniom sama zaczęłam nabierać odwagi, aby wykorzystywać moje ciało w swojej twórczości, a zarazem postrzegałam je jako samoistne dzieło sztuki stworzone przez naturę. W moim własnym ciele dopatrzyłam się sedna miłości do samej siebie.
Te wszystkie wydarzenia w moim życiu wykształciły u mnie własną filozofię postrzegania nie tylko mojego wyglądu zewnętrznego, ale ciała ludzkiego ogólnie. Dla mnie stało się ono nierozerwalnym tworem natury, w której doszukuję się pojednania ze światem duchowym. Z czasem spoglądając na swoje własne odbicie w lustrze, zauważyłam ukrytą wartość wykraczającą ponad przyjętą przez społeczeństwo podmiotowość oraz towarzyszącą przez długi czas potrzebę ukrywania go. Każda część ciała w moich oczach łączy się z pierwotnym, organicznym urokiem, przez co porównuję ciało ludzkie do pięknej rośliny.
Seria prac „Miłość kwitnie we mnie” jest manifestem miłości do własnego ciała spoglądanie na nie jak na dzieło sztuki stworzone przez naturę, która wkracza w świat metafizyczny. W moich pracach wykorzystuję fragmenty własnego ciała, które mnie intrygują, a następnie staram się z nich stworzyć formy, które w sposób abstrakcyjny obrazują je jako nowe rodzaje tworów organicznych. Posługuje się również formami geometrycznymi w tle oraz nanoszę na swoje utworzone wcześniej formy rozmaite wzory, które w sposób nie do końca oczywisty nadają im roślinny charakter, przez co całość przypomina mi spójną w swojej budowie komórkę roślinną. Tworzone przeze mnie formy są dla mnie, w tym przypadku próbą ukazania subiektywnej perspektywy widzenia czym jest lub może być ciało, wykraczając poza znane i bliskie nam schematy postrzegania świata.
Praca składa się z ośmiu grafik cyfrowych, wykorzystujących medium fotografii z elementami rysunku oraz kolażu. Prace są w wymiarach prostokątnych utrzymanych w proporcjach 100 x 70 cm oraz wymiarach kwadratowych w proporcjach 70 x 70 cm i prezentowane będą w formie wydruków.