Iryna Zhyla
PRACA MAGISTERSKA
Lęki. Powroty. Niepokoje.

Sitodruk na 32 kawałkach tkaniny o różnych wymiarach, które po wydrukowaniu zostały zszyte. Praca końcowa wynosi ok. 450x330 cm.
Rysowanie twarzy uspokaja. Drukowanie także - robisz to mechanicznie, już nawet nie myśląc o tym pod jakim kątem powinien być rakiel, jak dużo siły użyć czy jaką ilość farby wylać na sito. 
Niestety początki nie były łatwe. Wojna w Ukrainie utrudniła powstanie tej pracy, chociaż jej powstanie zawdzięczam tejże wojnie. Sztuka nagle przestała mieć sens, jak i wszystko inne i do tej pory nie udało mi się go odnaleźć. Zaczęłam zgłębiać historię własnego kraju, własnej rodziny. Niestety spora część jest wymazana i nigdy jej nie odzyskam - z tego też powodu niektóre grafiki nie są wyraźne lub zanikają. Dowiedziałam się, że szerokie grono rodziny od strony mojej matki zmarło z głodu. Umarli podczas wielkiego głodu w latach 1932-1933, gdzie trzeba było wybierać komu dać choć garść jedzenia. 
Na początku Inwazji rosji na Ukrainę 24/7 oglądałam wiadomości i widziałam tak dużo twarzy, że zaczęły się one ze sobą zlewać, nakładać się na siebie, oraz śnić po nocach. Było ich tak dużo, że twarze dzieci mieszały się z twarzami starców, a martwe z żywymi. W swojej pracy nie chcę wymyślać, nie chcę okłamywać siebie i innych tak, aby wyglądała ona ładnie czy chociaż estetycznie. Wojna nie jest piękna, historia nie jest estetyczna, lęk i niepokój nie są czarujące. Wydaje mi się, że praca odzwierciedla właśnie to, co czuję, widzę i ogólnie jak teraz postrzegam świat. Przez pryzmat wojny, przez pryzmat osoby, której niby to nie dotyczy, a jednak dotyczy bardziej, niż mogłoby się wydawać.
Kolory są właśnie taką mieszanką wszystkiego - wojny, którą doświadcza mój kraj, a którą widziałam tylko w internecie a względnie spokojnym życiem, które wiodę tutaj. Zieleń symbolizuje wiosnę, której sporo osób nie dożyło, młodość, która została utracona. Czerwone i czarne - nie, nie odnoszą się w żaden sposób do książki Standhala, lecz do krwi, którą jest okropiona nasza ziemia, nasz czarnoziem; do ukraińskiego folkloru, który powstał stulecia temu, lecz podejmował ten sam problem co teraz - wojna z rosją, z krajem, który nigdy nie chciał naszej wolności. Nawiązuje do poezji, w której poeta Dmytro Pawłyczko pisze o ukraińskim wyszywanym ręczniku, który wręczyła mu jego matka, na tym ręczniku ona wyhaftowała całe życie, lecz tylko w dwóch kolorach, gdzie “czerwony - to miłość, a czarny to żurba” (zmartwienie, smętek). Te dwa kolory są symboliczne dla Ukraińców, bardzo ważne. Na końcu fiolet, który się przewija niemal przez wszystkie grafiki w różnych odcieniach, on akurat nie symbolizuje nic innego, jak śmierć, odcienie porzuconych zwłok, które leżą, na których budują się miasta. W ciągu ostatnich dwóch lat (nie wspominając nawet o ostatnich 10, ponieważ aneksja Krymu miała miejsce w 2014 roku, a Majdan jeszcze wcześniej) każdy stracił kogoś ważnego, kogoś bliskiego. 
Back to Top